Dzień Pamięci Ofiar Obu Totalitaryzmów na Warmii i Mazurach to święto, które przypada na 18 stycznia. Uroczystość obchodzono po raz drugi. To okazja do uczczenia pamięci ofiar tragedii, do jakich doszło w regionie, spowodowanych przez oba totalitaryzmy (nazistowski i sowiecki) w latach 1939-1956. – To jest nowe święto i to jest nasze warmińsko-mazurskie święto. 18 stycznia 1945 roku obóz KL Soldau w Działdowie wojska sowieckie przejęły z rąk hitlerowców. Trzeba pamiętać o ludziach, którzy tam zginęli oraz przypominać historię naszego kraju. Kto nie pamięta historii, skazany jest na jej powtórzenie – mówi Piotr Opaczewski wicewojewoda warmińsko-mazurski. Jak oceniają historycy obóz KL Soldau jest miejscem kaźni około 30 tysięcy osób, natomiast z obozu NKWD w głąb Rosji wywieziono prawie 18 tysięcy więźniów.
W Pasłęku uroczystości odbyły się przy pomniku 100-lecia odzyskania niepodległości. – Nasi rodzice czy dziadkowie byli świadkami tego zła, które się wydarzyło. Musimy o tym przypominać, przekazywać historię kolejnym pokoleniom – mówi Wiesław Śniecikowski burmistrz Pasłęka. Podczas uroczystości obecny był Adam Mazur zięć śp. Konstantego Kazimierza Ralkiewicza. – Jesteśmy zaszczyceni, że uroczystość dotycząca polskości odbywa się na skwerze imienia naszego ojca i teścia – Konstantego Kazimierza Ralkiewicza. On na własnej skórze odczuł totalitaryzm sowiecki. Dwa lata spędził w łagrach. Został także zesłany na Syberię jako wróg ludu, ponieważ wrócił na dawne tereny polskie, do żony i do rodziny. Na Syberii spędził 7 lat – mówił podczas uroczystości Adam Mazur. Na zakończenie uroczystości uczestnicy złożyli wieńce pod pomnikiem 100-lecia odzyskania niepodległości. Wojewódzkie obchody Dnia Pamięci Ofiar Obu Totalitaryzmów na Warmii i Mazurach odbyły się w Działdowie.
W odległości około 60 km od Pasłęka znajdował się Stutthof (obecnie województwo pomorskie), który był pierwszym i najdłużej istniejącym niemieckim obozem koncentracyjnym na terenach okupowanych. Zaledwie jeden dzień po rozpoczęciu wojny, do obozu położonego niespełna 40 kilometrów na wschód od Gdańska trafili pierwsi więźniowie. Większość z nich stanowili duchowni, urzędnicy, nauczyciele, działacze polityczni, żołnierze, elita Wolnego Miasta Gdańsk. Obóz istniał tak długo, ile trwała wojna – 2077 dni. Przez niemal 6 lat trafiło tu ponad 110 tysięcy osób z 28 krajów. Ponad połowa z nich, bo 65 tysięcy, nigdy z tego obozu się już nie wydostała. Więźniowie ginęli w masowych egzekucjach albo umierali z wycieńczenia powodowanego głodem, chorobami, niewolniczą pracą. W połowie 1943 roku w pobliżu krematorium została wybudowana komora gazowa, która od połowy 1944 roku służyła do uśmiercania więźniów. To właśnie wtedy Stutthof został włączony w sieć obozów realizujących akcję „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”. Szacuje się, że z około 50 tysięcy Żydów uwięzionych w Stutthofie ponad połowa nie przeżyła.
AP
Napisz komentarz
Komentarze