„Leżące w lesie drewno nie może zostać zabrane bez zgody i wiedzy leśniczego. Podobnie nie można samodzielnie pozyskiwać chrustu, wycinać gałązek, zbierać mchu czy nawet porostów. Las i każdy jego element jest dobrem społecznym, ale stanowi majątek skarbu państwa, którym zarządzają w imieniu społeczeństwa leśnicy” – cytuje komunikat Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych Interia.
Te zasady dotyczące zbierania drewna małowymiarowego, tzw. gałęziówki, czyli gałęzi, których średnica nie przekracza 7 cm, Dyrekcja Generalna Lasów Państwowych wprowadziła w czerwcu. Pozwolenie wydaje leśniczy. On też wskazuje miejsce, w który można zbierać gałęzie, a potem je wycenia.
Metr sześcienny kosztuje przeciętnie 31 zł netto
Z tego pozwolenia od początku korzystało dużo więcej osób niż w poprzednich latach. Powodem jest przede wszystkim to, co dzieje się na rynku węgla, którego zwyczajnie nie ma. W tej sytuacji drewno to najlepszy sposób na ogrzewanie mieszkania zimą.
W sumie do końca sierpnia Lasy Państwowe sprzedały 545 tys. metrów sześciennych gałęzi opałowych, o 46 proc. więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku.
Bo… – To obecnie najtańszy surowiec opałowy w Polsce. Jeden metr sześcienny kosztuje przeciętnie 31 zł netto – podkreśla w rozmowie z Interią Michał Gzowski, rzecznik Lasów Państwowych.
W porównaniu do 2021 roku cena drewna opałowego wzrosła o ponad 100 proc. Na przykład na Mazowszu – jak podaje Interia – pod koniec lata można było kupić metr sześcienny grabu, brzozy i dębu za 350 złotych. Na początku września cena wzrosła do 500 zł, teraz składy żądają 600 zł, a nawet więcej za metr sześc.
– To nie nasza wina, że podnieśliśmy ceny. Jest drożej u dostawcy. Wcześniej zrobiliśmy zapas, ale już sprzedaliśmy. Teraz, przy nowych cenach nie ma możliwości utrzymać tych z września – powiedziała Interii właścicielka składu drewna.
Straż Leśna tropi złodziei drewna
Równocześnie rośnie liczba kradzieży drewna. Jak wyjaśnia Biuro Prasowe DGLP, jesień i pierwsze chłodne dni to zawsze czas większej aktywności złodziei. Kradną i pojedyncze drzewa, i drewno z przygotowanych i oczekujących na wywóz stosów.
– W tym roku zauważamy lokalne nasilenie tego zjawiska – powiedział Interii rzecznik LP.
Dlatego Straż Leśna patroluje miejsca szczególnie narażone na te działania.
Za kradzież drewna przewidziane są kary. Ich wysokość kary zależy od ilości i jakości wywożonego drewna. Jeśli złodzieje wywożą gałęziówkę i zostaną na tym przyłapani przez strażników, to zapłacą mandat w wysokości 500 zł.
Jeśli jednak złodziej ukradnie drewno ułożone w stosach, wówczas sprawa może mieć swój finał w sądzie. Będzie mu groziło nawet do 5 lat więzienia.
Straż Leśna przypomina, że zwykłe w miejscach, gdzie składowane jest drewno, są zainstalowane fotopułapki, które często skutecznie utrudniają „pracę” złodziejom.
Napisz komentarz
Komentarze